Agnieszka urodziła na szpitalnym korytarzu. Poród musiał przyjąć jej mąż
Do niecodziennej sytuacji doszło w Ropczycach na Podkarpaciu. Mąż z ciężarną żoną przyjechał do Zespołu Opieki Zdrowotnej. Dzwonił do drzwi, ale nikt kompletnie nie reagował. Mężczyzna podszedł do pobliskiej stacji pogotowia, ale tam także nikt nie wychodził.
Sytuacja robiła się coraz bardziej napięta. W końcu mężczyzna zaczął dzwonić na pogotowie, ale niestety karetka także się nie pojawiła
Dosłownie sekundy dzieliły ich od porodu, dlatego kobieta zaczęła rodzić na zimnej podłodze w przedsionku ZOZ-u. Mąż samodzielnie odebrał poród! Dopiero po wszystkim do pary przyszły pielęgniarki.
38-letnia pani Agnieszka była już trzy dni po terminie i w domu odeszły jej wody. Uznała z mężem, że najlepiej, jeśli sami dotrą do ZOZ – miał pełnić pomoc nocną i świąteczną
O całej historii mężczyzna opowiedział na łamach „Nowin”. To z gazety dowiadujemy się, co przeżyło małżeństwo.
Wciskałem go (dzwonek) przez kilka minut, ale nikt do nas nie wyszedł
Kątem oka dostrzegł jednak, że pod budynkiem stoją karetki, czyli znakiem tego ktoś musiał być w środku, a mimo to nikt nie zareagował w odpowiednim czasie. Gdy mężczyzna odebrał poród, dopiero wtedy zbiegł personel, tłumacząc się, że nie słyszał dzwonka. Panią Agnieszkę z dzieckiem zabrano do szpitala.
Mąż pani Agnieszki nie chciał tak zostawić tej sytuacji. Sprawą zajęła się prokuratura w Ropczycach
Artur Grabowski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie, powiedział: „Prowadzone jest postępowanie dotyczące narażenia 38-letniej kobiety oraz jej nowo narodzonego dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub zdrowia, przez osoby na których ciążył obowiązek opieki”.
Pani Agnieszka z córką dochodzą do siebie w domu
*Zdjęcia mają charakter poglądowy
Źródło: plus.nowiny24.pl | Fotografie: picryl.com, facebook.com
Tekst pochodzi z: popularne.pl
Comments