Zeszły tydzień zaczął się zupełnie normalnie. Mama wpadła do mnie, jak to czasem miała w zwyczaju, żeby porozmawiać, wypić kawę, spędzić trochę czasu z wnukiem. Tym razem jednak coś było nie tak. Usiadła na kanapie, a jej twarz była pełna smutku i zmęczenia, jakby nosiła w sobie ciężar, którego nie potrafiła już dłużej udźwignąć. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, że za chwilę usłyszę coś, co zmieni nie tylko jej życie, ale i moje.
Mąż z dzieckiem wyszli na spacer, a ja zostałam z nią sam na sam. Czułam, że nadchodzi poważna rozmowa, bo milczała przez chwilę, jakby nie mogła zebrać myśli. W końcu spojrzała na mnie poważnie i zadała pytanie, które brzmiało niemal jak prośba o pomoc: „Czy przyjmiesz mnie, gdyby coś się stało?”
Zdrada, której się nie spodziewała
Byłam zaskoczona. Nie wiedziałam, co mam odpowiedzieć, bo pytanie wydawało się tak nagłe i niewytłumaczone. „Co się dzieje, mamo?” – zapytałam, próbując zachować spokój. Wtedy dowiedziałam się, że jej mąż, mój ojczym, zdecydował się przepisać mieszkanie nie na nią, ale na swojego syna z pierwszego małżeństwa – człowieka, którego nie widział od 30 lat. Dla mamy to był cios. Mieszkała z nim przez całe swoje dorosłe życie, poświęciła dla niego wiele, a teraz miała zostać bez dachu nad głową.
Opowiedziała mi, że dowiedziała się o tym przez przypadek. Usłyszała jego rozmowę telefoniczną, podczas której rozmawiał z prawnikiem. Wtedy uświadomiła sobie, że mieszkanie, które uważała za ich wspólne, nigdy naprawdę nie było jej. Była tylko „przejściowym” lokatorem w oczach swojego męża.
„Jak mógł mi to zrobić?” – zapytała cicho, bardziej do siebie niż do mnie. W jej głosie była nie tylko złość, ale i głęboki smutek. Czuła się zdradzona. Człowiek, z którym spędziła tyle lat, postanowił oddać wszystko komuś, kogo praktycznie nie znał, a ją zostawił bez zabezpieczenia, bez przyszłości.
Trudna decyzja
Nie wiedziałam, co mam zrobić. Moje serce chciało powiedzieć „oczywiście, mamo, zawsze możesz u nas zamieszkać,” ale z drugiej strony wiedziałam, że to oznaczałoby dla nas wszystkich zupełnie nową rzeczywistość. Czy nasz dom jest gotowy na taką zmianę? Czy mój mąż zaakceptuje ten krok? Czy nasze relacje się nie pogorszą?
„Mamo, oczywiście, że cię przyjmę, ale musimy to dobrze przemyśleć” – odpowiedziałam w końcu, próbując pogodzić jej ból z realiami naszego życia.
Zastanawiam się, co dalej. Czy naprawdę jest gotowa, żeby zostawić wszystko i zacząć od nowa? A może jej mąż zmieni zdanie i uda się to jakoś naprawić? Tyle pytań, tyle niewiadomych.
Jak wy byście postąpili?
Czy w podobnej sytuacji też przyjęlibyście rodzica pod swój dach? A może staralibyście się znaleźć inne rozwiązanie? Dajcie znać w komentarzach na Facebooku, co sądzicie o tej historii i jak wy poradzilibyście sobie z takim dylematem.