Rodzice Panny młodej mieli zapłacić za ślub dzieci, ale zamiast tego pojechali sobie na wakacje … ale to nie wszystko….

Mój najlepszy przyjaciel, Tomek, był wniebowzięty, kiedy jego dziewczyna, Asia, przyjęła oświadczyny. Zaręczyny były spektakularne – nad brzegiem jeziora, przy zachodzie słońca, ze szampanem i delikatnym dźwiękiem gitarzysty grającego ich ulubioną melodię. Wszystko wydawało się idealne, a gdy przyszedł czas na planowanie ślubu, pojawiła się propozycja, która miała być istną wisienką na torcie.

Rodzice Asi, zamożni i hojni, zaoferowali, że pokryją koszty ślubu, o ile będzie to w „granicach rozsądku”. Tomek i Asia byli zachwyceni. Zawsze marzyli o eleganckiej, ale nieprzesadnej uroczystości – skromny, ale stylowy ślub w urokliwej winnicy, przyjęcie w gronie najbliższych, dobry fotograf i DJ. Nic ekstrawaganckiego. W końcu postanowili trzymać się z dala od zbędnych luksusów, mając na uwadze te „granice rozsądku”. Wszystko zostało zaplanowane z myślą o tym, by nie przekroczyć budżetu.

Jednak im bliżej było do wielkiego dnia, tym bardziej coś zaczynało być niepokojące. Tomek i Asia czekali na potwierdzenie od rodziny Asi, że płatności za salę, catering i inne wydatki zostały dokonane, ale odpowiedzi były coraz bardziej wymijające. „Nie martwcie się, wszystko pod kontrolą”, mówili rodzice Asi, dodając z uśmiechem, że ślub to coś, co robi się tylko raz, więc warto postawić na coś naprawdę wyjątkowego. To uspokoiło młodą parę, choć wewnątrz nie mogli pozbyć się lekkiego niepokoju.

Dwa tygodnie przed ślubem nadszedł ten dramatyczny dzień. Tomek odebrał telefon od menedżera winnicy, który poinformował go, że żadne płatności nie zostały dokonane i jeśli nie uregulują zaległości w ciągu najbliższych dni, uroczystość zostanie anulowana. Tomek nie mógł uwierzyć własnym uszom. Asia natychmiast zadzwoniła do swoich rodziców, a wtedy prawda wyszła na jaw. Rodzice Asi, zamiast przeznaczyć obiecane pieniądze na ślub, zafundowali sobie… luksusowe wakacje w tropikach.

„Przepraszamy, kochanie, ale to była okazja życia! Nie mogliśmy przepuścić tej wycieczki!” – wyjaśnili bez cienia wstydu. „Zresztą, wy i tak planowaliście skromny ślub, więc na pewno nie będziecie mieli problemu, żeby go przełożyć, prawda?”

Tomek i Asia byli zdruzgotani, ale nie mieli wyboru. Ustalili nową datę ślubu i tym razem sami zajęli się wszystkimi płatnościami. Oszczędności na mieszkanie poszły na uroczystość, ale byli zdeterminowani, by zrealizować swoje marzenie, bez względu na to, ile trudu ich to kosztuje.

W końcu, po miesiącach stresu i frustracji, nadszedł wielki dzień. Uroczystość była piękna, choć nieco bardziej skromna, niż pierwotnie planowano. Tomek i Asia cieszyli się każdą chwilą, mimo że cień rozczarowania wciąż wisiał nad ich głowami.

A potem, pod koniec wesela, nastąpił moment otwierania prezentów. Rodzina Asi podeszła do młodej pary z uśmiechem na twarzy i wręczyła im kartkę. Tomek, z lekkim dreszczykiem niepokoju, otworzył ją.

W środku znajdowało się 500 złotych i karteczka z napisem: „Jesteśmy wam winni lepszy prezent. Obiecujemy, że wkrótce to nadrobimy!”

Tomek spojrzał na Asię z niedowierzaniem, a ona tylko wzruszyła ramionami, jakby chciała powiedzieć: „No cóż, to oni.” Ale to jeszcze nie koniec.

Kilka miesięcy później, podczas przeglądania mediów społecznościowych, Tomek natknął się na zdjęcia rodziny Asi… na kolejnych wakacjach. Tym razem w ekskluzywnym kurorcie, z dala od wszelkich problemów. Na zdjęciach widniała cała rodzina, uśmiechnięta, na tle błękitnych wód oceanu i luksusowego jachtu….

Kilka miesięcy później, po zobaczeniu zdjęć rodziny Asi z kolejnych wakacji, Tomek postanowił, że czas na delikatną, ale znaczącą zemstę. Wpadł na pomysł, który nie wymagał wielkiego wysiłku, ale mógł skutecznie dać im do myślenia.

Tomek zorganizował skromny, ale uroczysty obiad w swoim mieszkaniu, zapraszając rodziców Asi. W trakcie kolacji wręczył im elegancką kartkę z napisem: „Dziękujemy za wszystko, czego nas nauczyliście”. W środku znajdował się bon na skromny weekendowy pobyt w lokalnym ośrodku wypoczynkowym – daleko od luksusów, do których przywykli.

Rodzice byli nieco zaskoczeni, ale Tomek uśmiechnął się: „Chcieliśmy pokazać, że nie liczy się miejsce, a intencja. Skromność też ma swoje uroki, prawda?”

Czy skorzystali z bonu? Znając życie – były to pieniądze wyrzucone w błoto!

A co Wy o tym wszystkim myślicie? Dajcie znać w komentarzach!

Comments
Loading...
error: Treść zabezpieczona !!