Moja ciotka zaginęła bez śladu, ale po 15 latach dostaliśmy od niej tajemniczy list…

Moja ciotka, Teresa, zaginęła 15 lat temu w okolicznościach, które nigdy nie przestały nas niepokoić. Była ciepłą, serdeczną osobą, zawsze gotową do pomocy, ale od jakiegoś czasu mówiła, że czuje się zmęczona życiem w mieście. Zaczęła izolować się od rodziny i znajomych. Mówiła, że potrzebuje odpoczynku i ucieczki od tego wszystkiego. Pewnego dnia po prostu zniknęła. Zostawiła swoje rzeczy w domu, telefon i portfel – jakby wyszła tylko na chwilę. Nikt nie wiedział, gdzie mogła pójść. Policja przeszukała jej mieszkanie, sprawdziła szpitale, ale żadne ślady nie prowadziły do odkrycia, co się z nią stało.

Lata mijały, a my, rodzina, zaczynaliśmy powoli przyjmować myśl, że może ciotka popełniła samobójstwo, może postanowiła zacząć nowe życie gdzieś daleko. Tyle było teorii, ale żadna nie dawała nam odpowiedzi.

Aż pewnego dnia, po 15 latach, do mojego ojca, jej brata, przyszedł list. To była najdziwniejsza rzecz, jakiej mogliśmy się spodziewać. Był adresowany od niej – od Teresy. W liście pisała, że żyje, że nigdy nie chciała nas zostawić na zawsze, ale musiała odejść, by się odnaleźć.

„Przepraszam za ból, który sprawiłam. Nie wiem, jak to wyjaśnić, ale musiałam to zrobić. Byłam zagubiona, przytłoczona codziennością, wymaganiami życia. Po prostu nie wiedziałam, jak sobie z tym poradzić. W końcu postanowiłam odejść, bez słowa. Znalazłam schronienie w małej wiosce na drugim końcu kraju. Tam zaczęłam życie od nowa. Pracowałam na farmie, żyłam skromnie, bez kontaktu ze światem, aż pewnego dnia zrozumiałam, że muszę dać wam znać, że jestem bezpieczna. Wiem, że nigdy nie zrozumiecie, dlaczego tak zrobiłam, ale mam nadzieję, że mi wybaczycie.”

Z treści listu wynikało, że przez te wszystkie lata żyła w samotności, wśród ludzi, którzy nie znali jej przeszłości. Pracowała w różnych miejscach, najpierw jako pomoc domowa, potem na polu przy zbiorach. Uciekła od wszystkiego, co ją przytłaczało, od oczekiwań rodziny, presji związanej z pracą i codziennymi problemami.

Nie podała swojego aktualnego adresu, nie wspomniała, czy zamierza wrócić. List pozostawił więcej pytań niż odpowiedzi, ale jedno było pewne – ciotka Teresa żyła. Nie zaginęła w tajemniczych okolicznościach, jak niektórzy przypuszczali, tylko uciekła, by odnaleźć siebie w prostym, niemal pustelniczym życiu.

Rodzina poczuła ulgę, choć i pewną gorycz. Nigdy nie spodziewaliśmy się, że to właśnie taki los spotkał naszą ciotkę. Choć list nie przyniósł pełnego zamknięcia, dał nam choć cień odpowiedzi na pytanie, które gnębiło nas przez te wszystkie lata.

Comments
Loading...
error: Treść zabezpieczona !!